Norwegia z dziećmi

Wyjazd do Norwegii, lipiec 2011r.

Czy było warto? Oczywiście! Gdyby tylko było można pojechalibyśmy jeszcze raz nawet dziś. Do Norwegii jechaliśmy przez Danię gdzie odwiedziliśmy Legoland, a następnie promem przedostaliśmy się do Norwegii.


W Legolandzie; Polar Kid's Jck i kapelusz Lasse

Co ciekawe dzieci bardziej wspominają wszystkie przygody, które spotkały nas w Norwegii niż wizytę w Legolandzie. Pogodę mieliśmy wspaniałą, jak na Skandynawię oczywiście. Przez większą ilość dni temperatura wynosiła ok. 20-22 st. C, a największe upały dopadły nas ..... za kołem podbiegunowym! Przez trzy dni mieliśmy 29 st C :-) . Owszem deszcz padał ale przelotnie, a w ciągu prawie trzytygodniowej wyprawy mieliśmy tylko 2 dni całkiem deszczowe i 3 dni z wichurą. Ale nawet wtedy nasze dzieci bawiły się świetnie, pomogły im w tym zestawy firmy Didriksons: Slaskeman Kid's Set - wodoodporne, bryzgoszczelne kombinezony, w których dzieci urządziły sobie zabawę w berka z zimnymi falami morza północnego :-)

Nocowaliśmy przede wszystkim w namiocie na campingach, kilka razy, kiedy pogoda dawała nam się we znaki wynajęliśmy sobie Hytte - mały domek z trawą na dachu. Campingi w Skandynawii są świetnie przygotowane dla rodzin z dziećmi, są duże rodzinne łazienki, kuchnie z pomieszczeniem do przygotowywania  i spożywania posiłków, wspaniałe place zabaw z dużymi dmuchanymi górami do skakania. Wszyscy mili i bez problemów można porozumieć się po angielsku. I nawet w sezonie nie ma problemu ze znalezieniem wolnego domku. W wielu miejscach, przy późnym przyjeździe klucze były po prostu w drzwiach wolnych domków, można było przenocować a rozliczyć się następnego dnia!

Jedzenie wzięliśmy z Polski, mieliśmy trochę domowych weków, makaronów, kasz itp. Na miejscu kupowaliśmy  chleb, mleko, masło i sery w miejscowych supermarketach. Gotowaliśmy sami, smażyliśmy ryby, których udało nam się złowić bardzo dużo. 

A jak dzieci znosiły podróż? Czytaliśmy książki, słuchaliśmy bajek, śpiewaliśmy piosenki, często zatrzymywaliśmy się aby podziwiać widoki, a dzieci w tym czasie mogły się wyszaleć. Polecamy podróż większą grupą. My byliśmy z siostrą męża i jej czwórką dzieci, czyli razem mieliśmy sześcioro dzieci - o nudzie nie było mowy :-) 


Góry piękne w słońcu
i w chmurach..
Pokażę Wam tajemne przejście.... :-)




Kto jeszcze nie widział lodowców niech się pospieszy... zobaczcie sami :-( Jeszcze w 2005 roku mogliśmy wejść na lodowiec, teraz był już zakaz ze względów bezpieczeństwa.
Briksdalbreen 2011r.
Briksdalbreen 2005r.




Pierwsza w życiu własnoręcznie złowiona ryba.



Fiordy z rąk nam jadły ;-)



Wojna koziołków o względy białej damy...



Trace kid's Jck - ciepły polar przydał się pod lodowcem


Love Kid's Set - przeciwdeszczowa i wiatroszczelna kurtka "wielki" poprzednik zestawów Logan i Cameron

Na szlaku...

Uwaga owce!

Droga turystyczna, teraz zastępuje ją kilkudziesięciokilometrowy tunel przez góry

Niestety tym razem nie spotkaliśmy reniferów :-(

Dolina, dolina

Droga Troli

Atlantic Road

Klimatyzator jest więc chyba bywa tu gorąco...

"Nocne" mgły nad rzeką, latarki nie przydały się podczas wyjazdu ;-)

Nie zawsze spaliśmy w namiocie ;-)

Nasz cel - koło podbiegunowe zdobyte

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty